piątek, 18 listopada 2016

Om Gurudev i Medytacje

BBJI
Ostatnio moje przyjaciółka wspomniała, że chętnie wybrała by się do Indii do aszramu Babjiego. Wywołało to we mnie nutkę zazdrości, bo sam też bardzo bym chciał znów tam pojechać. Aszram znajduje się z Kokamthan, niedaleko Shirdi w środkowych Indiach, 250 km od Bombaju (około 6 godzin jazdy samochodem od tego miasta). Miejsce to nie jest specjalnie atrakcyjne ani turystycznie ani przyrodniczo, ale nie to też jest celem tam przyjazdów. Mieszka tam Janglidas, Om Gurudev, Babaji. Mistrz, do którego przyjeżdżają pielgrzymki wiernych nie tylko z Indii ale też z wielu krajów świata, w tym licznie reprezentowani nasi rodacy…
Babadżiego poznałem kilkanaście lat temu. Zawdzięczam Mu wiele wspaniałych doświadczeń z pobytów w aszramie, ze wspólnych wyjazdów do świętych miejsc w Indiach, z obozów medytacyjnych w Polsce. Babaji bardzo mało mówi. Często mówi się o nim, że jest milczącym Mistrzem. Nie używa słów do Swojego przekazu. Jedyną i najważniejszą Jego nauką jest medytacja. W aszramie odbywa się ona kilka razy dziennie w formie Arti, wspólnego spotkania medytacyjnego. Towarzyszą mu religijne pieśni - Bahjany grane i śpiewane przez „aszramowych muzyków”. Podczas tych spotkań nie używa się słów, nie ma „kazań” ani ruchu. Poza jednym, krótkim, końcowym rytuałem, wszystko odbywa się na poziomie „wewnętrznym” uczestników. Czasami jest to to cisza i spokój, czasami pojawiają się emocje, czasami myśli. Każdy pogrążony jest w swoim świecie, w swojej medytacji…
Babaji jest Mistrzem, którego przekaz mogę zobrazować pewną historią z jatry, pielgrzymki, którą odbyłem z Nim podczas pobytu w aszramie w 2008 roku. Pojechaliśmy z aszramu pociągiem (miał kilkadziesiąt wagonów i około dwóch tysięcy uczestników), do świętych miejsc hinduizmu w Himalajach. Całość trwała ponad 2 tygodnie i połączona była ze zwiedzaniem wielu interesujących miejsc na trasie przejazdu. Po drodze na północ Indii zobaczyliśmy np. stolicę Indii Delii, Tadż Machal, Riszikesz i wiele innych atrakcji. Celem naszym jednak były świątynie hindu w Himalajach : Badrinath, Kadernath, Haridwar oraz wyprawa do źródeł świętej dla Hindusów rzeki -  Gangesu. Przejazd przez Himalaje odbywaliśmy w indyjskich autobusach, na drogach często szerokich tak, że nie były w stanie minąć się dwa auta, wijących się wkoło dolin, na których dnie często widać było wraki spalonych aut, którym nie „udał się niestety przejazd”... Odżywialiśmy się w przydrożnych „barach i restauracjach” czyli miejscach, gdzie na ogniskach i prowizorycznych paleniskach przyrządzano ryż z dalem. Po drodze nocowaliśmy w aszramach, często na podłogach z rozścielonymi kocami lub w najlepszym wypadku, na drewnianych pryczach w wieloosobowych salach. W samych górach większość z uczestników, w tym ja niestety, czuliśmy się zmęczeni i chorzy. Na wysokości ponad 3 tysiące metrów, gdzieniegdzie leżał śnieg, było bardzo zimno. Skoro przyjechaliśmy ze środkowych Indii, gdzie panowała temperatura około 30 C, nikt z nas nie miał odpowiednich ubrań ani obuwia. Dotarcie do niektórych świątyń, wymagało dodatkowo niesamowitego wysiłku, np. 13km pod górę, o świcie, na wysokości ponad 3km a każdy krok czuje się „inaczej” z powodu rozrzedzonego powietrza, panującego zimna (temperatura około 0C) i padającego deszczu. Ekwipunek do chodzenia po górach stanowiły trampki i kupione na straganach ortalionowe płaszcze przeciwdeszczowe…. Po wielu zwiedzonych „miejscach mocy” i  świątyniach,.. zadaliśmy Babjiemu pytanie, „która z odwiedzonych świątyń jest najważniejsza?”, popatrzył na nas, uśmiechnął się i odpowiedział, że "jest tylko jedna istotna świątynia na tej ziemi, tylko jedne miejsce, w którym mieszka prawdziwy, jedyny Bóg" – wskazując na serce, powiedział „nie trzeba Jej nigdzie szukać, bo każdy nosi Ją w sobie…” ...
I taki też jest cel medytacji, której nauczyłem się przy Babajim i dzięki Niemu. Uspokoić logiczny, uwarunkowany i zmęczony ciągłym myśleniem umysł,..skontaktować się z tym co prawdziwie moje, z tym co drzemie w sercu, z tym co jest ważniejsze niż dzisiejsze radości, sukcesy, problemy, troski, tematy, projekty, plany,..przesłaniające obraz siebie,.. tu i teraz,.. …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz