niedziela, 20 listopada 2016

Zaczytane z Sieci - O czym 90% katolików nie wie. Krótka Historia Kościoła.

..W sieci pojawił się ciekawy materiał.
Z jednej strony, nie mam pewności czy wszystkie przytoczone fakty są prawdziwe. Być może są to w części niepoparte dowodami hipotezy (np otrucie Papieża Jana Pawła I) z drugiej strony nawet jak część nie jest potwierdzona, sama drogo Kościoła Rzymskokatolickiego do władzy, bogactwa, przejęcia monopolu na wszelaką prawdę wydaje się oczywista. Większość z przytoczonych historycznych przykładów do dzisiaj w jakiś sposób funkcjonuje nie tylko w świadomości zbiorowej ale w realnym życiu.
Porażająca prawda o historii pełnej manipulacji, walki, eksterminacji, zbrodni i zniewolenia. Niesamowite jest w tym wszystkim to, że chociaż dla większości te fakty są znane iluzja i fałsz trwa w najlepsze.
 Dla przypomnienia :

Przykazanie miłości – według Ewangelii dwa przykazania ustanowione przez Jezusa Chrystusa: miłości do Boga i miłości bliźniego (tj. do każdego człowieka). Zwane są też największym przykazaniem. W rzeczywistości mogły być przez Jezusa Chrystusa co najwyżej powtórzone - występowały już w Torze co najmniej kilkaset lat przed spisaniem Ewangelii.
W 22 rozdziale Ewangelii Mateusza Jezus został zapytany: Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe? Odpowiedział:
Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.
 

O czym 90% katolików nie wie. Krótka Historia Kościoła.

 
     ”II wiek  - Rzymski filozof Celsus poświadcza fałszowanie pism chrześcijańskich, mówiąc o rewizjonistach: „przerabiali Pisma Święte z ich pierwotnej postaci i usunęli wszystko, co pozwalało im na odparcie skierowanych przeciwko nim zarzutów.”
 - Uczeni wykazali, ze wszystkie cztery uznane przez Kościół Ewangelie zostały przerobione i poprawione. 
      III wiek. Aż do III wieku wyznawcy chrystianizmu nie słyszeli o wieczystym dziewictwie Maryji. Ewangelia Mateusza informuje, iz Jozef „nie zbliżał sie do Maryji, az porodziła syna”.”Zbliżenie sie” oznacza w Biblii małżeńskie współżycie.
 (Fakt współżycia Jozefa z Maryja po narodzinach Jezusa będzie oczywisty dla każdego, komu kościelne dogmaty nie zakazują logicznego wnioskowania.)
      312 r. Bitwa pod mostem mulwijskim – Chrześcijaństwo staje sie jedną z religii państwowych Rzymu. Powstanie Instytucji Kościoła Katolickiego. Początek prześladowania i mordowania przedstawicieli innych wyznań.  
      319 r. Cesarz Konstantyn ustanowił prawo zwalniające kler od płacenia podatków i służby w armii.  
      321 r. Cesarz Konstantyn nakazuje święcić niedziele zamiast dotychczasowej soboty.  
      325 r. Cesarz Konstantyn na soborze nicejskim ustanawia kanon pisma „świętego” i „dwójce świętą” awansując Jezusa do miana Boga. Jezus z Betlejem ma zastąpić dotychczas czczonego Mitre.
 -Narodziny Boga Mitry przypadające na dzień 25 grudnia, staja sie datą przyjścia na świat Jezusa.
 -Wniebowzięcie Mitry w okresie równonocy wiosennej staje sie chrześcijańskim świętem Wielkanocy.
 -W Rzymie na Wzgórzach Watykanckich, chrześcijanie przejmują świętą grotę Mitry, czyniąc z niej siedzibie Kościoła katolickiego
 -Występowanie wyraźnych podobieństw do mitryzmu, ojcowie chrześcijaństwa tłumaczą dzialanoscia diabla.  
      330 r. Wprowadzenie zwyczaju czczenia zmarłych („świętych”) i ich relikwii  
      355 r. Biskupi zostają uwolnieni spod nadzoru sądów świeckich. 
      360 r. Wprowadzenie zwyczaju czczenia aniołów  
      381r. Do obowiązującej dotychczas konstantynskiej „Dwojcy Świętej” cesarz Teodozjusz dołączył trzecia osobę tzw.”Ducha Świętego”. Działo sie to na soborze w Konstantynopolu  
      391 r. W Aleksandrii Chrześcijanie spalili największą na Ziemi bibliotekę, w której przechowywano około 700 000 starożytnych zwojów. Zamknięto starożytne akademie, skończyło sie nauczanie kogokolwiek poza murami kościołów. 
      431r. Wyrażenie „Xristo Tokos” – Matka Chrystusa – zostało zastąpione na „Teo Tokos” – Boga Rodzica. 
      539 r. Ustanowiono władze papieży oraz ofiarę mszy świętej 
 - Na soborze w Macon biskupi glosowali nad problemem, czy kobiety maja dusze. 
      593 r. Papież Grzegorz I wprowadził wiarę w czyściec, dla uzdrowienia finansów kurii rzymskiej poprzez sprzedaż odpustów od kar czyscowych.  
      600 r. Wprowadzono łacinę do liturgii.  
 715 r. Wprowadzono modlitwy do Marii Panny oraz świętych. 
      726 r. W Rzymie zaczęto czcić obrazy. 
 - Kościół rzymski z Dziesięciu Boskich Przykazań usunął drugie, które brzmi:
 ”Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które sa w wodach pod ziemia. Nie będziesz sie im kłaniał ani służył”.
 - Otwarło to drogę do handlu obrazami, szkaplerzami, krzyżami, posagami itp. Przykazań jednak musiało pozostać dziesięć. Podzielił wiec kościół ostatnie przykazanie, mówiące o niepozadaniu ani zony, ani osła, ani wolu, na dwie części i odtąd katolicy maja tez Dziesięć Przykazań, tak jak i Żydzi. 
      783 r. Nastał zwyczaj całowania nóg papieża.  
 813 r. Ustanowiono Święto Wniebowzięcia Maryji  
      993 r. Papież Leon III zaczął kanonizować zmarłych.  
 X wiek – Cala Europa znalazła sie pod panowaniem Kosciola.Zalamuje sie aktywność na polu medycyny, techniki, nauki, edukacji, sztuki i handlu. Rozpoczyna sie mroczny okres w historii Europy.  
      1000 r. Ustanowiono Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zadusznych.  
 1015 r. Wprowadzono celibat dla duchownych, aby rozwiązać problem przejmowania spadków przez ich rodziny .(Przedtem duchowni mieli zony i dzieci).  
      1077 r. Papież Grzegorz VII ustanowił „klatwe” 
 1095 r. Papież Urban II wezwał rycerzy Europy do zjednoczenia i marszu na Jerozolimę. Zainicjował w ten sposób pierwsza wyprawę krzyżową.
 Papież ogłosił, iz „Wyklęty będzie ten, kto powstrzyma swój miecz przed rozlewem krwi”.  
     1099 r. Masakra Muzułmanów i Żydów w Jerozolimie. Kronikarz Rajmund pisał:
 ”Na ulicach leżały sterty Głów, rak i stop. Jedni zginęli od strzałów lub zrzucono ich z wież; inni torturowani przez kilka dni zostali w końcu żywcem spaleni. To był prawdziwy, zdumiewający wyrok Boga nakazujący, aby miejsce to wypełnione było krwią niewiernych.”
      XII wiek – Uczony i filozof, święty Tomasz z Akwinu głosił, ze zwierzęta nie maja życia po śmierci ani wrodzonych praw, oraz ze „przez nieodwołalny nakaz Stwórcy ich Zycie i śmierć należą do nas”. 
      1116 r. Sobór Laterański ustanowił spowiedź „na ucho”. Taka forma spowiedzi pozwalała na sprawowanie większej kontroli nad ludźmi, oraz na „wywiad środowiskowy”.  
      1140 r. Ułożono i przyjęto 7 sakramentów świętych.  
 1204 r. Zaczęła działać Święta Inkwizycja. Słudzy kościoła zamęczyli i spalili żywcem miliony ludzi. Spalanie ludzi, praktykowane w XX wieku przez nazistów, po raz pierwszy zastosowane było na skale masowa przez chrześcijańską inkwizycje.
 Majątki „heretyków” przejmowane były przez kościół i inkwizytorów. Jak na ironie inkwizytorzy wybierani byli najczęściej spośród dominikanów i franciszkanów, którzy ślubowali życie w ubóstwie…
 -Nawet w XXI w Watykan nie dopuszcza nikogo do archiwów dotyczących inkwizycji.  
 ”Encyklopedia katolicka” twierdzi,iz inkwizycja „dużo zdziałała dla rozwoju cywilizacji”. 
      1208 r. Papież Innocenty III zaoferował każdemu, kto chwyci za bron, oprócz boskiego zbawienia, również ziemie i majątek heretyków. Rozpoczęła sie Krucjata Albigenska, której celem było wymordowanie Katarów. Szacuje sie, ze Krucjata Albigenska pochłonęła milion istnień ludzkich, i dotknęła większą część populacji południowej Francji. Przeor, dowodzący wojskami krucjaty, gdy mu sie skarżono, ze trudno jest odróżnić wiernych od heretyków, odpowiedział: „Zabijać wszystkich. Bóg ich odróżni”.  
 - Papież Innocenty III twierdzi: „Każdy kto próbuje stworzyć własny wizerunek Boga niezgodny z dogmatem Kościoła musi być bez litości spalony”.  
      1229 r. Papież Grzegorz IX zakazał czytania Biblii pod sankcja kar inkwizycyjnych. 
 1231 r. Nakaz papieski zalecał palenie heretyków na stosie. Pod względem technicznym pozwalało to uniknąć rozpryskiwania sie krwi.  
      1252 r. Tortury zostaja prawnie dozwolone przez Kosciol (zostaly ustanowione przez  papieza Innocentego IV)
 - Tortury obejmowały : łamanie na kole, wieszanie za ręce z ciężarami u nóg, ściskanie czułych części ciała, sadzanie na gorących węglach lub żelazie, wyłamywanie stawów, gotowanie żywcem itp. Była to „ludzka” – jak zapewnia kościół – metoda badan.
 -Na narzędziach tortur umieszczano motto: „Chwała niech będzie panu”…    
      1263 r. Zatwierdzono przyjmowanie komunii pod jedna postacią.  
 1264 r. Ustanowiono uroczystość Bożego Ciała. 
      1275 r. Pojawiły sie dyskusje na temat płacenia daniny. W odpowiedzi papież ekskomunikował cale miasto, Florencje.  
 XIV wiek Wybucha epidemia czarnej śmierci, Kościół wyjaśniał, ze winę za ten stan rzeczy ponoszą Żydzi, zachęcając przy tym do napaści na nich.    
      1311 r. Papież Klemens V jako pierwszy ukoronował sie potrójną korona władcy. 
 1326 r. Niezgodność przesadnie bogatej organizacji Kościoła z głoszonymi  przez nią ideami Jezusa Chrystusa ,doprowadziła do ogłoszenia bulli papieskiej „inter nonnullos”, w której uważano za herezje twierdzenia, jakoby Jezus i Jego apostołowie nie posiadali żadnej własności w postaci dóbr materialnych. 
      1378-1417 r. Dochodzi do tzw. „Wielkiej Schizmy”. Władza jest podzielona miedzy dwóch papieży – jednego urzędującego w Rzymie,
 drugiego w Avignon. Spory nie dotyczyły religii, ale polityki i władzy  
      1450-1750 r. Okres polowania na czarownice. Straszliwymi torturami zamęczono setki tysięcy kobiet posądzanych o czary.
 - Dzieci można było również oskarżać o czary: dziewczynki po ukończeniu 9,5 lat, chłopców po ukończeniu 10 lat. Młodsze dzieci torturowano w celu uzyskania zeznań obciążających rodziców. W procesach o czary brane były pod uwagę „zeznania” dwulatków
 -Tortury obejmowały : łamanie kołem, wieszanie za ręce, biczowanie, przypiekanie, gotowanie w oleju, wbijanie kolców w oczy,
 wyrywanie obcęgami piersi i narządów płciowych. 
      1484 r. Papież Innocenty VIII oficjalnie nakazał palenie na stosach kotów domowych razem z czarownicami. Zwyczaj ten był praktykowany przez trwający setki lat okres polowań na czarownice.
 - Wiara, ze zwierzęta sa pośrednikami diabla, doprowadziła do załamania sie naturalnej kontroli liczebności populacji gryzoni. Celem ataku gorliwych chrześcijan najczęściej były koty, wilki, węże, lisy, i białe koguty. Ponieważ wiele z tych zwierząt polowało na roznoszące choroby gryzonie, ich eliminacja wzmogła wybuchy epidemii.  
      1492 r. Kolumb odkrył Amerykę . Inkwizycja szybko postępuje śladami odkrywców.  
 1493 r. Bulla papieska uprawomocniła deklaracje wojny przeciwko wszystkim narodom w Ameryce Południowej, które odmówiły przyjęcia chrześcijaństwa. 
     - Rozpoczęła sie kolejna bestialska rzez w imię Boga.Wbijano ciężarne kobiety na pale, ćwiartowano żywcem indiańskie niemowlęta, przywiązywano ofiary do luf armatnich i puszczano je z dymem, rozrywano ludzi przy pomocy koni, mordowano, gwałcono, ucinano ręce, nosy, wargi, piersi. 
    -Jezuita Jose de Anchieta, twierdzil:”Miecz i żelazny pręt to najlepsi kaznodzieje”. Ten oto barbarzyńca, został beatyfikowali w 1980 r. przez papieża, który nazywał go „apostołem Brazylii, wzorem dla całej generacji misjonarzy”. Bandyta, który w bestialski sposób unicestwił tysiące ludzkich istnień, uznany został za świętego… 
     - Gdy katoliccy „misjonarze” zawitali do Meksyku, żyło tam około 11 milionów Indian, a po stu latach juz tylko 1,5 miliona. Słowo Boże zawiezione w tamte rejony „pięknie zaowocowało”. 
     - Podczas pobytu na tamtych ziemiach, papież nazwał ta zbrodnie przeciwko ludzkości „dziełem ewangelizacji i pokoju”.  
      1563 r. Ustalono, ze tradycja Kościoła jest ważniejszym źródłem objawienia od Słowa Bożego.  
      1572. We Francji 24 sierpnia zamordowano 10 000 protestantów. Papież Grzegorz XIII napisał potem do króla Francji Karola IX: „Cieszymy sie razem z tobą, ze z Boska pomocą uwolniłeś świat od tych podłych heretyków”  
      1543 r. Kopernik publikuje teorie heliocentryczna.Jego dzieło trafia na kościelny indeks ksiąg zakazanych i pozostaje tam az do 19 wieku. (Czyli az do 19 wieku kosciol uznaje, iz ziemia tkwi nieruchomo w centrum Wszechświata).  
      1584 r. Giordano Bruno twierdzi iz gwiazdy sa innymi Słońcami, wokół których mogą krążyć inne planety, a na nich żyć inne istoty. Za swoje poglądy zostaje spalony żywcem na stosie. Egzekucje opóźniono o dwa lata z rozkazu papieża Klemensa VIII. Papieżowi zależało, by stos na Campo dei Fiori stal sie jedna z atrakcji dla pielgrzymów.  
      1633 r. Galileusz próbuje rozpowszechniać teorie heliocentryczna. Zostaje zatrzymany przez Inkwizycje i pod groźbą tortur zmuszony do odwołania swych pogladow.Inkwizycja skazuje go na dożywotni areszt domowy.  
     - Poglądy świętego Augustyna odzwierciedlały „naukowe” podejście Kościoła do swiata: „Jest to niemożliwe, aby po przeciwnej stronie Ziemi znajdowali sie ludzie,  gdyż w Piśmie Świętym nie ma wzmianki o takim rodzie wśród potomków Adama.”  
      1854 r. Wprowadzono dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryji Panny.  
 1855 r. Sprzeciw Kościoła wobec Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Kościół głosił iz „wolność to bluźnierstwo, wolność to odwodzenie innych od prawdziwego Boga. Wolność to mówienie kłamstw w imię Boga”.  
     1870 r. Wprowadzono dogmat o nieomylności papieża.  
 -Początek XX wieku – Papież Leon XIII nadal udowadnia, ze najwyzsza kara daje sie uzasadnić następująco: „Kara śmierci jest niezbędnym i skutecznym środkiem dla osiągnięcia celu Kościoła, gdy buntownicy wystąpią przeciw niemu i narusza jedność duchowa”.  
      1917 r. Tortury były prawnie dozwolone przez Kościół od roku 1252, w którym zostały ustanowione przez papieża Innocentego IV, az do roku 1917,
 w ktorym to zaczal obowiązywać nowy Codex Juris Canonici.  
      1931 r. Papież Pius XI wydaje encyklikę „Non abbiamo bisogno”, w której jest mowa o wdzięczności kościoła dla faszyzmu za zlikwidowanie wroga – socjalizmu.  
      1933 r. Hitler oświadczył, ze w chrześcijaństwie widzi „niezachwiany fundament moralności; dlatego „obowiązkiem naszym jest utrzymanie i rozwijanie
 przyjaznych stosunków ze Stolica Apostolska”.W czasie II Wojny Światowej papież Pius XII przyjmował na codziennych audiencjach niemieckich zbrodniarzy wojennych, udzielając im błogosławieństwa. 
      1950 r. W petycji do Watykanu, katolicy proszą o dogmatyzacje fizycznego wniebowzięcia Maryji. W odpowiedzi Watykan uchwala dogmat o wniebowzięciu Najświętszej Maryji Panny (w Ewangeliach nie ma słowa o tym). 
      1965 r. Dopiero w 1965 roku kościół niewaznil potępienie Galileusza.   
 1968 r. Papież Paweł VI ogłasza encyklikę „Humanae vitae”, z której skutkami rodziny katolickie borykają sie do dzisiaj. Jedynymi środkami regulacji urodzin  dopuszczonymi przez kościół pozostaje wstrzemięźliwość płciowa i metoda kalendarzyka, a każdy stosunek płciowy ma mieć na celu poczęcie życia. Encyklika papieska nie przeszkadza jednak Watykanowi na posiadanie udziałów i czerpanie zysków z produktów firmy „Instituto Farmacologico Serono”, która wypuszcza na rynek niezwykle dochodowy środek antykoncepcyjny o nazwie „luteolas”. 
      1971 r. FBI wpada na trop sfałszowanych przez nowojorskich gangsterów papierów wartościowych na sumę 14 milionów dolarów.
 Odbiorca okazuje sie Bank Watykański. FBI ustala ze był to zabieg próbny przed docelowa operacja na kwotę 1 miliarda dolarów.  
      1977 r. Papież Paweł VI wyjaśnia, ze kobieta ma zakazany wstęp do kapłaństwa, ponieważ „nasz Pan był mężczyzną”.
      1978 r. Papieżem zostaje Albino Luciani , człowiek niezwykle skromny,postepowy i uwielbiany przez masy , którego pontyfikat trwał tylko 33 dni.  Zgadzał sie na stosowanie środków antykoncepcyjnych, dopuszczał kapłaństwo kobiet, sprzeciwiał sie celibatowi.  Postanawia zniszczyc mafijne struktury watykanskich finansów, a następnie oczyścić Watykan i Kościół z oszustów i  aferzystów. Sporządza listę 121 purpuratów watykańskich do natychmiastowego zdymisjonowania. Tuz przed rozpoczęciem zaplanowanych czystek umiera 28 września po „zjedzeniu niestrawnego posiłku” (zostaje otruty). Nie przeprowadzono sekcji zwłok. Jego testament ginie w tajemniczych okolicznościach.”
(znalezione w sieci)
 

Tantra serca

foto
Ostatni tydzień spędziłem na stażu u Mario i Gayi Wiśniewskich. Pisząc o inspiracjach i motywacjach nie wyobrażam sobie mojego bloga bez Nich i Ich Tantry serca..
Ostatni raz byłem na stażu z Tantrą serca w 2013..i od tamtej pory w sumie sporo się zmieniło. Z jednej strony dalej są to jedne z najbardziej inspirujących i transformujących spotkań w jakich miałem szansę i okazję uczestniczyć. Z drugiej strony, pojawiło się nowe miejsce - Modra rzeka. Ośrodek, w którym nie tylko odbywają się warsztaty "rozwojowe" ale również mieszkają ludzie, których łączy wspólna pasja, podobny stosunek do życia, rozumienia świata i jego mechanizmów...
Czym jest dla mnie Tantra serca? Pierwsza odpowiedz jaka mi przychodzi to „teatr przebudzenia”.  Nie jest to jednak "zwykły teatr". Raczej spektakl, w którym aktorami są uczestnicy i ich bliscy (mimo, że ich fizycznie tam nie ma..), prowadzący, otoczenie, miejsce i wiele innych elementów. Są tam rytuały tantryczne i szamańskie, psychoterapia gestalt, integracja posturalna, taniec, inscenizacje, ruch, śpiew, trans i oczywiście najróżniejsze formy medytacji. Dużo radości i śmiechu ale też pojawia się nadmierna kontrola, ocena, smutek i wewnętrzna walka, których uwolnienie stanowi grunt do transformacji.. Samo życie..:). Staże Tantry pozwalają się prawdziwie skontaktować ze swoim „true self”. Iluzje opadają tu „jak liście w jesienny wietrzny dzień”. Spotykanie ze sobą samym i z innym człowiekiem nabiera zupełnie innego wymiaru. Tu kontakt, czucie, energia, świadomość, relacje, transformacja i rozwój wewnętrzny są stawiane na pierwszym miejscu....
Kim jestem? Co biorę i co daję „światu”? Jaki mam wpływ na planetę ziemię i innych ludzi? Ile radości wnoszę do życia innych ludzi ?.. to nie są filozoficzne frazy ale konkretne pytania, które nie sposób  „odhaczyć” i pójść dalej..
Mam wielki szacunek dla Gayi i Maria za to co wnieśli w moje życie.

Szkolenie Trenerskie

trener
I znów uczestniczyłem w interesującym i inspirującym wydarzeniu. Szklenie "Train the trainer" w Londynie. Ostatnie z cyklu "Quantum Leap", organizowane przez firmę Success resources...
Wydarzenie dla mnie ciekawe z dwóch przyczyn. Po pierwsze prowadził je Blair Singer - szkoleniowiec, o którym słyszałem. uchodzi on za jednego z najlepszych szkoleniowców/trenerów na świecie. Zajmuję się sztuką sprzedaży, prezentacji i samą techniką szkoleń i występów scenicznych (bardziej tych biznesowych niż artystycznych..:) Po drugie temat szkoleń jest ciągle dla mnie bliski z uwagi na to, że sam przez pewien okres czasu chciałem zajmować się tym tematem "zawodowo"....
Dlaczego szkolenie to było inspirujące. Zdecydowało kilka bardzo istotnych cech, które mnie mocno interesują. Wymieniając i charakteryzując w skrócie :
  1. Sugestopedia i szybkie szkolenie/uczenie. Temat bardzo ciekawy, pisałem już o nim na blogu...
  2. Prowadzenie szkoleń i prezentacji, tak by były one nie tylko ciekawe co do treści ale przede wszystkim zajmujące i rozwijające - a przez to skuteczne. I ne tylko chodzi o treść ale bardzo istotna jest sama forma. Czyli rola nie tylko kontentu ale też kontekstu.
  3. Sam "sens" szkoleń. Nie chodzi mi o aspekt biznesowy ale ten, dotyczący obszaru tzw "rozwoju osobistego". Też dla mnie ważny temat, choćby z uwagi na to, że od wielu lat uczestniczę w przeróżnych warsztatach i kursach z tego obszaru, ..i też rozważałem czy nie zająć się organizacją i prowadzeniem takowych warsztatów.
Ten ostatni aspekt wydaje mi się najtrudniejszy. Z jednej strony każdy ma swoją historię, która może zainspirować kogoś do dalszego rozwoju. Z "tej samej strony" ukrywanie swoich doświadczeń i nie dzielenie się nimi z innymi, może być traktowane jak skąpstwo..Z innej strony, każdy ma swoją osobistą ścieżkę, każdy ma swoją i tylko swoją prawdę. Pokazywanie innym jak wygląda tzw. prawdziwa "prawda" napotyka mój wielki opór. Coś co działa dla mnie, co jest moją "prawda" absolutnie nie musi być nikogo więcej prawdą. Stąd też mam opór przed jakimkolwiek programowaniem kogoś czyjąś "prawdą". Nawet jak się wydaje, że jest uznana i obowiązująca. Kiedyś "prawda" było to, że ziemia jest płaska. podobnie może się okazać z całą teorią materialistyczną, determnistyczną,..ale też prawda duchową, przez niektórych nazywaną "oświeconą" lub new age. Króluje ona obecnie na wszelkiego rodzaju warsztatach tzw. rozwoju osobistego..
I jak śpiewa Janusz Radek, Tyle mamy "prawd" ile ludzi  - z tym się zgadzam :)..Cytując tekst piosenki "Rozmowa o ..."
"Nie mówmy o prawdzie, tylko nie mówmy,
prawda przeszkadza, gdy telefon budzi.
Nie mówmy o prawdzie, tylko nie mówmy,
tyle się rodzi prawd, ilu jest ludzi. /x2


"Sekretne życie Waltera Mitty"

life
Film o odwadze i o realizacji marzeń. Fabuła niby banalna ale przekaz jakże prawdziwy...


"Bliss"

BLISS, Terence Stamp, 1997, (c) Sony Pictures
BLISS, Terence Stamp, 1997, (c)
Bliss z 1997 roku to jest film "magiczny". Scenariusz napisał i go wyreżyserował Lance Young. Postać na tyle tajemnicza, że mimo prób odnalezienia o nim jakiejkolwiek informacji w internecie,... nic nie udało mi się znaleźć. Teoretycznie wydaje się to niemożliwe. Internet zawiera wszystkie możliwe informacje o wszystkim. Tu jednak pustka...
Z uwagi na Bliss, starałem się odnależć inne filmy tego reżysera. Niestety bez powodzenia. A szkoda, bo trzeba mieć dużą wiedzę i odwagę by  "popełnić" taki film.
Bliss jest magiczny. W oficjalnej klasyfikacji opisany jako thriller erotyczny (erotic drama). 'Przez część krytyki pominięty. Część skrytykowała go na podstawie kontrowersyjnych opinii, oraz nie do końca naukowo udowodnionego przesłania. Film niewątpliwie nie przypadł do gustu amerykańskiej armii psychoanalityków i psychiatrów. Jaksile to jest lobby świadczy poniższy cytat z Newsweeka " Według ocen Krajowego Instytutu Zdrowia Psychicznego na zaburzenia psychiczne wymagające interwencji lekarskiej cierpi w tej chwili jedna trzecia mieszkańców USA, a ponad połowa została wyleczona lub dopiero zachoruje. Pigułki szczęścia bierze stale około 10 procent Amerykanów w wieku powyżej 6 lat, przede wszystkim białych, zamożnych i dobrze wykształconych. Aby psychiatra wypisał prozac czy pokrewny lek, symptomy charakterystyczne dla depresji muszą się utrzymywać przez zaledwie dwa tygodnie. A kiedy raz się zacznie go brać, trudno przestać. Lekarze przedłużają terapię w nieskończoność, wychodząc z założenia, że skoro pacjent czuje się dobrze, nie ma powodu nic zmieniać..." Hm..
Główną rolę w Bliss, gra Terence Stamp. To jeden z moich ulubionych aktorów (pisałem już o nim przy okazji Gurudziewa). Grany przez Niego Baltazar jest terapetą wykorzystające w swojej pracy elementy tantry, jogi i taoizmu. Pokazuje swoim klientom zupełnie inną rzeczywistość niż ta "ogólnie nam panująca".  Zarówno w sferze seksualności jak i leczenia zaburzeń emocjonalnych, psychicznych depresji itp.
Nie chcę pisać o filmie, bo według mnie każdy powinien go zobaczyć. Ja kilka razy do niego wracałem. Za każdym razem odnajdywałem nowe treści. Bardzo głębokie i poruszające. Traktują one o najgłębszych ludzkich tajemnicach. Niestety rzadko kiedy kino pdejmuje takie tematy. A szkoda ...

ps. Newsweek http://www.newsweek.pl/swiat/ameryka-na-pigulkach--czyli-pokolenie-antydepresantow,94275,1,1.html

Techniki uwalniania

okladka do katalogu plaska TU
"Techniki uwalniania" Davida R. Hawkinsa to książka, która zrobiła na mnie duże wrażenie. Autor jest on znany z klasyfikacji rozwoju świadomości, którą określił poziomami na skali od 0-20 do 600-1000. Jako, że takie "aptekarskie" podejście "nie specjalnie rezonowało" z moim rozumieniem rozwoju (widzę w tym raczej ciągły proces niż matematyczne wyliczenie konkretnego stanu ) nie ciągnęło mnie do Jego książek. Eksplorując zagadnienia biologii totalnej (napiszę o tym temacie innym razem) spotkałem się z Hawkinsem i Jego podejściem do uwalniania. Stąd ta książka i mój dzisiejszy wpis....
Już sam wstęp zrobił na mnie spore wrażenie. Autor opisuje w nim na czym, według Niego, polega rozwój osobisty. Co ważne, opisuje czego brakuje w popularnych obecnie "ścieżkach rozwoju". Wymieniając je chyba wszystkie konkluduje, że wiele osób próbuje poznać większość z nich i ..ciągle czegoś im brakuje. I tu hm....czytając ten fragment odnalazłem w nim... siebie i swoje poszukiwania :). Zgodnie z "wyliczanką" autora zetknąłem się, mniej czy bardziej intensywnie, chyba ze wszystkimi wymienionymi przez niego technikami, (no może tylko nie chodziłem w pomarańczowej szacie po Tybecie... :)..).. i tak jak napisał autor, poza oczywistym zaspakajaniem ciekawości, nie mogę stwierdzić, czy jakaś metoda jest pełna i czy też, dla mnie, w pełni satysfakcjonująca. Czy daje mi wszystkie odpowiedzi, czy jej stosowanie pomaga mi osiągnąć pełny spokój i harmonię? Nie piszę tu nawet o poczuciu szczęściu lub stanie całkowitej jedności, oświecenia lub czymś równie mistycznym (a w dzisiejszym świecie równie abstrakcyjnym..:). Niestety dopiero czytając ten fragment uświadomiłem sobie, że to nie z powodu ciekawości świata poszukuję i ekspoloruje ciągle nowe "ścieżki rozwojowe", ale raczej z powodu tego, że nie są one w pełni satysfakcjonujące...
Proponowane przez Autora podejście jest zupełnie inne, proste, by nie rzec banalne.  Opiera się na założeniu, że każda emocja jaka się w nas pojawia, jeśli tylko zostanie uznana i dopuszczona do świadomości, niejako traci swą moc i rozpływa się w niebycie. Cała sztuka to dopuścić ją do siebie, poczuć ją mocno i uświadomić sobie, że jest. Nie ma konieczności nawet doszukiwać się jej źródeł, nie są one istotne. Wystarczy poczuć je i uwolnić, godząc się na to, że nie są nam już potrzebne. Przez sam fakt dopuszczenia i pozwolenia sobie na pełne ich odczucie, tracą one "swą moc". Nie zabiera już nam energii, nie wywołuje niepotrzebnych myśli, nie powodują stresu, nie kieruje naszym postępowaniem pod postacią nieświadomych programów (wiele naszych działań odbywa się bez pełnej naszej świadomości czemu to właśnie robimy...).
Hawkins poza techniką uwalniania opisuje większość naszych emocji oraz programów "realizowanych" w życiu. Mocno inspirujące do tego by uwolnić się "od niepotrzebnych nam emocji " sterujących naszymi działaniami...
Ps. cytując autora :
"Prawdziwe źródło tego co nazywamy stresem w rzeczywistości jest wewnętrzne  nie zewnętrzne. Stres pochodzi z nagromadzonego napięcia mającego źródło w naszych wypartych i stłumionych uczuciach (emocjach)".

Zamek z bajki, czy ...?

neuschwanstein450
To jest mój "ulubiony" zabytek architektoniczny. Zamek Neuschwanstein w Bawrii zbudowany przez Ludwika II. Postać bardzo ciekawą, mocno kontrowersyjną. Króla, który przez jednych nazywany szalonym przez innych bajkowym. Wielbiony za mecenat nad sztuką, artystami, muzyką. Słynął jako wielbiciel Wagnera, znawca sztuki współczesnej, z jednej strony ekscentryczny, z drugiej strony odznaczający się wielką wrażliwością..
za wikipedią : Ludwik był ekscentryczną osobą, np. utożsamiał się z Parsifalem. Jego dziwactwo (przez niektórych uznawane za chorobę psychiczną) postępowało wraz z kolejnymi niepowodzeniami w polityce zagranicznej i wewnętrznej. Pod koniec rządów praktycznie odseparował się od świata, spędzając czas w swoich baśniowych pałacach w Alpach. Najsłynniejszy z nich, Neuschwanstein, nigdy nie został ukończony, lecz mimo to jest jedną z najpopularniejszych niemieckich atrakcji turystycznych i symbolem Bawarii. Wielu współczesnych badaczy uważa, że „nietypowe” zachowania bawarskiego króla nie wynikały z obłędu, lecz stresu i problemów nieodłącznie związanych ze sprawowaniem władzy przez wrażliwą jednostkę. Ludwik II był nie tylko wielkim budowniczym niesamowitych pałaców (poza Neuschwanstein wybudował również pałace Herrenchiemsee i Linderhof; czwarty z pałaców – Falkenstein – pozostał w sferze planów). Zasłynął również jako mecenas Richarda Wagnera. Jest wielce prawdopodobne, że gdyby nie królewskie wsparcie pieniężne, nigdy nie powstałby Pierścień Nibelunga.
Ale zamek stanowi tylko tło do tego o czym chcę napisać... Poruszyła mnie pewna myśl, otóż ktoś to ładnie określił,,,,"nasze życie przypomina mieszkanie w takim zamku. Spacerujemy i poznajemy różne komnaty. Niektóre piękne, wystawne, inne mniej reprezentacyjne, gospodarcze, których przeznaczenie jest do celów wewnętrznych - niedostępne dla gości i zwiedzających. W zamku są również lochy, w których mieszkają (nasze) demony. Lochy te są rzadko odwiedzane, niektóre nawet zapomniane, niektóre nigdy nie uczęszczane. W niektórych lochach mieszkają demony, o których nawet nie wiemy, że istnieją. Czasami obserwujemy się, swoje reakcje, sytuacje wkoło się wydarzające i domyślamy się ich obecności. Mimo to, często jednak nie mamy chęci ani odwagi do nich zajrzeć i się z nimi zmierzyć... Poza lochami, nasze piwnice mają również komnaty pełne skarbów, nierzadko zasypane, czasem zapomniane. Mieszkają tam nie demony ale dobre duchy, które mogą obdarować nas skarbami... "
Opowieść jest bez morału.., mój własny jest taki, że warto penetrować "swoje" podziemia. Co prawda, można spotkać tam demony ale można też odzyskać swe skarby ....

Bert Hellinger - ustawienia rodzinne

[Bert Hellinger]

Bardzo chciałem napisać coś o Hellingerze i Jego ustawieniach rodzinnych.  Temat interesuje mnie od lat. Przeczytałem chyba wszystkie książki Hellingera dostępne w Polsce. Ostatnio zagadnienia te mocno do mnie powróciły....


Usłyszałem bardzo smutna i poruszająca historię mojej przyjaciółki.  Tak w skucie, nie wchodząc zbytnio w szczegóły.. Odkryła, dzięki warsztatom ustawień systemowych, ważne tajemnice rodzinne, o których nigdy nie słyszała. Inspiracją do poszukiwań, była urodzenie przez jej siostrę dziecka z uszkodzonymi oboma oczkami i grożącym mu bardzo poważnym ograniczeniem widzenia, o ile nie nastąpi (teoretycznie wykluczone przez lekarzy) uzdrowienie. Historia powtórzyła się, gdyż urodzone przed kilkoma latami pierwsze dziecko również przyszło na świat z uszkodzonym oczkiem.

Według pewnych teorii , przyczyną takich schorzeń może być tajemnica, bądź historia, która nie jest uznana (jest wyparta) w rodzinie. Według biologii totalnej lub nowej medycyny germańskiej, każda choroba jest odpowiedzią na konflikt. Jest próbą dostosowania się organizmu do otoczenia (...o tym innym razem). Warsztat ustawień systemowych potwierdził te teorię. Pozwolił odkryć i wyjawić pewne ukryte, trudne i wyparte fakty, które dotyczyły ojca przyjaciółki i jej siostry. Skoro były, miały bardzo silny wpływ na ojca, miały też przez to wpływ na matkę, ich związek co skutkowało takim a nie innym programem, które podczas wychowania przyjęła moja przyjaciółka i jej siostra...

Obecnie jest coraz więcej dowodów potwierdzających teorię ustawień systemowych Berta Hellingera. Chciałem napisać o niej kilka słów ale przeglądając net trafiłem na stronę   http://www.hellingerpolska.pl/bert_10_2.php  a tam pewien fragment, który bardzo mnie poruszył ...tak, że w całości go zacytuję ...

 

Nigdy nie jest za późno na powrót do źródła naszego życia, do korzeni i bezwarunkowej miłości

List Berta Hellingera do ojca – Alberta Hellingera ( 1895 – 1967) napisany w wieku 84 lat
Kochany Tato,
tak długo nie wiedziałem, czego mi brakuje w moim wnętrzu. Tak długo byłeś, kochany Tato, przegnany z mojego serca. Tyle lat pozostawałeś jedynie biernym uczestnikiem, na którego spoglądałem zaledwie od czasu do czasu, ponieważ moje spojrzenie nakierowane było na coś innego, na coś Wielkiego, coś co sobie jako Wielkie wyobrażałem.
Nagle wróciłeś do mnie z oddali, ponieważ moja żona Sophie Cię zawołała. To Ona Cię widziała i to przez Nią do mnie przemówiłeś.
Kiedy pomyślę o tym, jak często wynosiłem się ponad Ciebie, jak bardzo się Ciebie bałem, ponieważ niejeden ból przyszło mi przełknąć i jak dalece przepędziłem Cię z mojego serca, a nawet musiałem przepędzić, ponieważ mama stawała między nami, to dopiero teraz czuję, jak bardzo stałem się wewnętrznie pusty i samotny, jak głęboko odcięty od pełni miłości.
Jednak teraz wróciłeś do mnie gdzieś z oddali, pełen miłości, a jednak zachowując należny dystans, nie mieszając się w moje życie. Ja zaś właśnie zaczynam pojmować, że to Ty byłeś tym, który dzień za dniem zapewniał nam przeżycie, my zaś nie zauważaliśmy, ile w tym było miłości, która płynęła wprost od Ciebie w naszym kierunku. Zawsze byłeś nastawiony na nasze zdrowie i na naszą pomyślność, a mimo to wykluczony z naszego serca. Czy kiedykolwiek Ci powiedzieliśmy, jak wspaniałym byłeś ojcem?
Tyle samotności było dookoła Ciebie i w Tobie. Ty jednak i tak pozostałeś rozważny oraz cały w służbie naszemu życiu i naszej przyszłości. My zaś wszystko przyjmowaliśmy za oczywistość, nigdy tego nie uszanowaliśmy, nigdy nie uznaliśmy, jak wiele od Ciebie ta służba wymagała.
Teraz mam łzy w oczach, kochany Tato.
Kłaniam się przed Twoją wielkością i przyjmuję do mojego serca. Tak długo nie było w nim miejsca dla Ciebie. Jakież puste i samotne było bez Ciebie.
Nawet teraz pozostajesz obecny przy mnie w stosownym oddaleniu i niczego nie oczekujesz. Nic nie może odebrać Ci już Twojej wielkości i godności. To Ty pozostaniesz tym Wielkim, jako mój Tato. Ja zaś biorę Ciebie i wszystko to, co Ci zawdzięczam do mojego serca. Przyjmuję to jako twój syn, ten którego tak bardzo kochałeś, drogi Tato.
Twój Toni
Copyright by Bert (Anton) Hellinger
Tłumaczenie: Anna Choińska / Hellinger Team Polska
[Wojciech Eichelberger] Drogi Bercie,
skąd wiedziałeś, że ja też przez lata czułem się takim samotnym, zapomnianym ojcem? Dziękuję Ci więc w imieniu własnym a także w imieniu moich synów, którzy nie znaleĄli jeszcze tak pełnego wyrazu i tak oczywistego rozwiązania dla swojej nie do końca wyrażonej miłości i tej nieokreślonej tęsknoty za wielkością. Dziękuję Ci także Bert w imieniu Twojego Ojca. Jeśli wolno mi poczuć się w tej wymianie Jego reprezentantem, to wiedz, że z radością przytulam Cię do serca i podnoszę wysoko ku niebu, ku słońcu. Kocham Cię, cieszę się Tobą i dumny jestem z Ciebie. To wspaniałe, że to odkryłeś i wyraziłeś tak pięknie i prawdziwie. Nigdy nie jest za póĄno. Niech ten list będzie także pociechą i nadzieją dla wszystkich - przeszłych, obecnych i przyszłych - zapomnianych i osamotnionych ojców.
W ich imieniu też Ci dziękuję.
Z miłością i wdzięcznością,
Wojtek
(Wojciech Eichelberger)

"Atlas Chmur" i karma

atlas
.."Nic nie jest przypadkowe" i dokładnie jak w tym cytacie, dziś opowiadałem komuś o tym filmie, zachęcając do obejrzenia. I jak zwykle bywa, sam też miałem ochotę go zobaczyć. Już kiedyś go widziałem, ale z wielką przyjemnością obejrzałem jeszcze raz :)...
Film opowiada rożne, z pozoru nie powiązane ze sobą historie, rozgrywające się na przestrzeni wieków, wybiegając w odległą przyszłość i przeszłość.  Generalnie porusza  temat reinkarnacji .. Temat ciekawy, który stanowi jedną z nierozwiązanych zagadek naszego postrzegania świata.  Ja w nią wierzę. Zjawisko cykliczności życia wydaje mi się oczywiste i spójne, w sumie jest to jeden z fundamentów mojego "sposobu pojmowania świata".  Co prawda, można uznać, że temat ten jest absolutnie daleki od "tu i teraz".. i pewnie na pierwszy rzut oka tak jest... Niby oderwany od rzeczywistości, z gruntu filozoficzny, niby dotyczący wyłącznie religii i duchowości. W ramach buddyzmu i hinduizmu zgodny z kanonem, w katolicyzmie odrzucany jako herezja. Są oczywiście głosy, że nasz Kościół również do VI wieku utrzymywał reinkarnację jako jeden ze swoich fundamentów wiary, by później jednak, w imię politycznych, czy raczej bardziej "biznesowych" pobudek odejść od tej, jakże niewygodnej doktryny, na rzecz "bardziej praktycznego" i prostszego konceptu nieba-czyśćca-piekła.
Film ma uniwersalne przesłanie mówiące o tym, że wszyscy jesteśmy połączeni. Nie ma przypadkowych zachowań, są raczej ciągi wydarzeń na przestrzeni kolejnych doświadczeń. W filmie wygląda to absolutnie realnie, mimo, że prawda czasami wyglądała tam okrutnie i nie zawsze "kolorowo. Ale w sumie jak w życiu ..:).
Założeniem reinkarnacji, tak jak ja rozumiem to pojęcie, jest to, że człowiek rodzi się kolejne razy by doświadczyć wszystkich możliwych uczuć, stanów, by doświadczyć wszystkich możliwych sytuacji i emocji.  Poczynając od złości, nienawiści, bólu, rozpaczy a kończąc na bezwarunkowej miłości do wszystkich i wszystkiego. Stan ten, zwany oświeceniem, nirwaną, pełnią, absolutnym boskim doświadczeniem spokoju i szczęścia, jest kresem "wędrówki ludzkiej". Jest ponownym powrotem to źródła,  połączeniem się z Istotą Wyższą, światłem, Bogiem, absolutem. Po jego osiągnięciu, cykl żyć się kończy. Nie ma już potrzeby przychodzić na tę ziemię. Oczywiście, bardzo blisko reinkarnacji jest pojęcie karmy (nie tej dla psów;).. w znaczeniu kolejnych wyborów dokonywanych przez duszę, która zanim się na nowo urodzi, określa sobie doświadczenie, które ma przeżyć, poczuć, zintegrować. Duszyczka wybiera sobie rodzinę oraz "scenariusz" na to właśnie życie. Czy znaczy to, że wszystko co nas spotyka jest z góry ustalone ? Wierze, że nie. Wierze, że człowiek ma całkowitą moc sprawczą, by tak kierować swoim życiem, swoim rozwojem, swoimi wyborami, by wybierać jednak te doświadczenia, dzięki którym będzie dążył do miłości bezwarunkowej, do całkowitej akceptacji, do puszczenia wszelkich ograniczeń, "węzłów", do życia całkowicie w zgodzie ze sobą i ze swoją prawdą...
Szerokie to tematy niezmiernie, i ..pewnie sobie  nich kiedyś jeszcze popiszę :)...cdn...
ps. ..a tak w ramach synchroniczności lub by potwierdzić to, "że nie ma przypadków", w co głęboko wierzę, zostałem dziś  - "już po akcji z filmem" -   obdarowany drobiazgiem, który ma napis :  "Do good and good will come your way".  Piękne i mądre zdanie..niby oczywiste.. :)...


Lew Taternikow i jego Tantra Joga

Lev_Scan001
Lew Taternikow (1941-2012) to postać, której nie może zabraknąć na moim blogu. Usłyszałem o Nim "kiedyś" od kilku znajomych i przez kilka dobrych lat wybierałem się na Jego warsztaty.  Chciałem  osobiście poznać Jego szkołę tantry, w ramach której rozwijał i popularyzował tantrę jogę. Na czym polega tantra joga Lwa Taternikowa ? To trudne pytanie. Chyba łatwiej jest mi napisać czym nie jest i czym różni się od innych rodzajów jogi....
Każda joga ma pewne elementy wspólne (np. niektóre assany) i swoje cechy charakterystyczne. Tantra joga polega głównie na tym, że ćwiczy się ją w grupie i w parach. Dzięki temu praktykujący mają szansę poznać swoje indywidualne ograniczenia a dzięki wsparciu partnera mogą przekraczać granice i "iść dalej". Dla mnie to jest genialne podejście, przenosi się dzięki temu jogę na zupełnie inny wymiar. Nie tylko pracuje się nad elastycznością ciała w aspekcie czysto fizycznym ale dotyka się równocześnie uwarunkowań oraz emocji w konfrontacji z drugą osobą... (o tym wątku szerzej innym razem).
W listopadzie 2011 mimo tego, że mocno byłem zaangażowany w działalności biznesowej (pracowałem dla funduszu VC) poczułem, że mimo przeszkód zawodowych to jest ten czas ..i wybrałem się na Goa do Indii, gdzie przez ponad dwa tygodnie uczestniczyłem w warsztatach Lwa. Był to piękny czas. Cudowna pogoda. Temperatura powietrza 30c wody pewnie też. Piękne plaże. Niepowtarzalna atmosfera miasteczka Arambol (cdn..).  Zajęcia jogi zaczynające się od porannych (tuż po świcie) ćwiczeń i medytacji na plaży aż po zajęcia wieczorne w różnych obszarach tantry i jogi. Lew w Swej pracy czerpał z wielu różnych źródeł. Wykorzystywał jogę, tantrę, szamanizm, tao, tradycje hindu. Odnajdowałem w Jego pracy wiele wątków, którymi sam mocno się w tym czasie interesowałem. To jeszcze pogłębiało moją ciekawość i fascynację. Miałem też możliwość rozmów z Lwem... I rzeczywiście, mogę Go potraktować jako prawdziwego Mistrza. Niebywale skromny, bardzo doświadczony przez życie, a jednocześnie w wielu jego wypowiedziach czułem bardzo głęboką mądrość życiową, spokój i pokorę.
Był to jeden z ważniejszych moich warsztatów rozwojowych a jednocześnie jedno z najciekawszych spotkań. Obiecałem sobie również, że będę jeździł na warsztaty Lwa by zgłębiać "Jego" tantrę jogę. Umówiłem się też wtedy z Lwem, że pomogę mu wydać w Polsce jego książkę :  "Искусство любить. Тантра для современного человека" Изд. Амрита-Русь, М, 2011..
Na początku 2012 roku korespondowałem z Nim na tematy związane z wydawnictwami, tłumaczeniami oraz tytułem książki. Jako, że tytuł książki w bezpośrednim tłumaczeniu na polski brzmi "Sztuka kochania ..." wydawało mi się, że u nas powinien być inny. Ten jest niejako zarezerwowany dla Pani Wisłockiej za Jej kultową pozycję. W tym czasie Lew był w Azji a na przełomie lutego i marca miał wracać do Rosji... I korespondencja się nagle urwała,..a do mnie dotarła informacja, że Lew odszedł..
Z jednej strony był to niedowierzanie, bo wiem w jakiej formie fizycznej był w grudniu 2011, ile miał energii i siły życiowej (mimo swoich 70 lat).. z drugiej strony wspominał, że wiele już w życiu osiągnął i doświadczył. Był pogodzony ze światem, nie walczył, uczestniczył i cieszył się każdym dniem...może po prostu wypełnił swoją misję i odszedł...









Holacracy - spotkania. Turkusowa organizacja cd.

biuro
Jednym z najważniejszych aspektów Holacracy, które w mojej ocenie mogą mieć ogromny wpływ na biznes jest zmiana podejścia do spotkań w firmie...
Oczywiście chodzi o te biznesowe a nie na tzw. papierosie czy przy kawie. Moje doświadczenie są niestety takie, że niezależnie od wielkości firmy (korporacje, "średniaki", startapy)  czy też doświadczenia uczestników spotkań, bardzo rzadko są one w pełni produktywne. Bardzo często zdarzają się "wrzucane ad-hoc" tematy, "smal toki", wątki poboczne, nieprecyzyjne agendy, wnioski końcowe bez klarownych next steps, itp . Często spotkania raczej pogłębiają frustrację niż rozwiązują problemy.
Holacracy proponuję zupełnie inne podejście. W skrócie je opiszę, bez wielu ważnych aspektów i szczegółów... raczej by oddać filozofię, niż opisywać ich instrukcję..
Spotkania :
  1. ... dzielą się na dwa rodzaje. Spotkania "zarządzające" (ang. governance) oraz "taktyczne".
  2. każde zaczyna się rundą wstępną (każdy mówi krótko, np jednym zdaniem, jak się czuje/jak się ma) oraz kończy rundą końcową (każdy mówi "jak kończy", czy jest np. zadowolony czy nie).
  3. ...mają bardzo sformalizowany porządek oraz strukturę (opisaną w konstytucji firmy - konstytucja to jest "zestaw obowiązujących praw i definicji - link w ps). Każdy ma prawo się odzywać tylko po udzieleniu głosu przez facilitatora. Tylko facilitator może przerywać wypowiedź jeśli uzna, że ta nic nie wnosi, jest mało konkretna lub odbiega od tematu lub nie jest na temat.
  4. Podczas niego rozmawia się zgodnie z zasadami i ustalonym stałym harmonogramem/planem. Określone są nawet "formuły" na poszczególne punkty agendy. Np zgłoszenie sprzeciwu do jakiegoś pomysłu wygląda następująco - "Sprzeciw, ponieważ...(musi być uzasadnienie oparte na facts and figures only.).., moja propozycja to...."konkretne rozwiązanie".. ". Nie ma przestrzeni na kontestowanie krytykowanie bez uzasadnienia lub bo mi się wydaje lub "kogoś nie lubię", lub uważam, "że wiem lepiej"..
  5. Każde ma określone role dla trzech osób (role te się wybiera na początku spotkania lub określa na jakiś czas) :
  • facilitator - prowadzi spotkanie. Pilnuje jego celu, agendy i zgodności z zasadami. Jeśli jakiś uczestnik odchodzi od formatu spotkania to facilitator "w sposób neutralny" ale jednocześnie formalny i bardzo stanowczy przywraca porządek spotkaniu. Dzięki tej funkcji wszystko ma bardzo sprawny przebieg -krótko, "treściwe" i na temat.
  • sekretarz - zapisuje w systemie HC (IT - np.HolaSpirit)  ustalone działania, projekty, punkty agendy itp..
  • lidlink - osoba, której główną funkcją jest połączenie danego zespołu z zespołem nadrzędnym (np. zespół marketingu z zespołem generalnym, gdzie zespół generalny np. zbiera przedstawicieli głównych obszarów firmy)
Spotkania zarządzające w firmach z HC odbywają się zwykle raz w miesiącu. Ich cel jest jeden (tylko jeden). Wprowadzanie zmian do obecnie funkcjonującego zakresu ról i odpowiedzialności.
Spotkania taktyczne, mają cele czysto operacyjne. Zawierają przegląd wyników, projektów, planowanych działań itp. Każdy uczestnik ma prawo podczas nich wnieść jakąś swoją "tension" czyli "napięcie" lub jakiś konflikt,w związku z projektem, działaniami itp. Osoba taka nie tylko "wnosi" swój problem, ale też proponuje rozwiązanie - tak by problem rozwiązać. Grupa ustala akcje (jednorazowe), projekty (wiele działań) lub zmiany zakresu ról i odpowiedzialności (do ustalenia na spotkaniu zarządzającym). Celem jest to by problemów "nie zamiatać pod dywan" i odwlekać ale zaadresowac asap i  i rozwiązać w najbliższym okresie.
Tak szczegółowe opisanie celu, charakteru i wręcz scenariusza spotkań, zapewnia , że pozostaje na nich sama merytoryka. Nie ma miejsca na tematy poboczne, narzekania, szukania winnych, pokazywania kto jest mądrzejszy, odgrywania się na kimś, popisywanie się, i ..."inne gierki w jakie grywa się w świecie biznesu".
Co ciekawe, praktyka pokazuje, że ludzie w firmach HC nie mają ujścia do swobodnych rozmów i "zabaw" podczas spotkań, wręcz odczuwają ich brak!:). Be zaadresowac ten brak, istnieje praktyka, by organizować specjalne spotkania - np w każdy piątek 2 godz z rana "pracownik" prezentuje swoje hobby lub opowiada o swoich pasjach (sportach , rodzinach, podróżach itp ..). Rewelacyjnie spaja to załogę i buduje wspólnego ducha"..:)
Na zdjęciu - biuro firmy, która jest Holacracy. Ten zielony stolik to pomalowane drzwi, które leżą na czterech ....skrzynkach po piwie :)..Tanie oryginalne, ..i niewątpliwie "dające luz".
ps. Holacracy konstytucja, choć nie polecam wnikliwej lektury bez szkolenia lub przeczytania książki  https://www.amazon.com/Holacracy-Management-System-Rapidly-Changing/dp/162779428X

http://www.holacracy.org/constitution40

Holacracy - Turkusowa organizacja - rewolucja w biznesie



Ostatnie 5 dni spędziłem na szkoleniu z Holacracy – na temat jak zarządzać firmą w XXI wieku,…i było to najbardziej inspirujące szkolenie biznesowe w jakim kiedykolwiek uczestniczyłem…

Holacracy to dla mnie kontynuacja i jednocześnie dopełnienie tematów poruszanych w książce o „turkusowej organizacji” (pisałem o niej już wcześniej).
„Podejście do biznesu” Holacracy, tak mogę chyba nazwać ten system, pokazuje „w realnym świecie”, jak może funkcjonować firma, w której :
  1. nie ma hierarchii stanowisk i władzy, nikt nie jest od nikogo ważniejszy nikt nie może nikomu wydawać poleceń (!)
  2. nie ma walki o władzę, tytuły, przywileje (konsekwencja braku 1)
  3. konflikty między ludźmi i napięcia (nie da się ich uniknąć) rozwiązywane są nie za pomocą intryg, gierek, nakazów, kar, plotek, manipulacji itp..ale w wyniku sformalizowanego i określonego modelu otwartej dyskusji, która zaczyna się od omówienia napięcia, poprzez propozycję jego rozwiązania, aż do potwierdzenia rozwiązania problemu,
  4. nie ma polityki, układzików budowania frakcji (konsekwencja 1,2,3),
  5. wszyscy mają bardzo precyzyjnie określone swoją Odpowiedzialność a także Rolę, Zakres obowiązków, Zakres decyzyjności. Świat zmienia się zbyt szybko by nadążać za zmianami opisów stanowisk i procedur (w tradycyjnych organizacjach rzadko się do tego wraca).  By nadążyć za zmieniającym się światem i warunkami biznesowymi, wszystkie role, odpowiedzialności i decyzyjności są w sposób ciągły aktualizowane i dostosowywane do bieżących potrzeb.
  6. dzięki 5 łatwo jest natychmiast reagować na potrzeby a często też wyprzedzać zmiany poprzez rozpoznanie i zaadresowanie pierwszych sygnałów zmian.
  7. nie ma budowania długoterminowych strategii. Organizacja ewaluuje za potrzebami i ambicjami rynku i co ważniejsze "ludzi w niej działających"
Dzięki ww punktom :
– ludzie skoncentrowani są na realnych działaniach a nie szukaniu często pozorów, lub wykonywania czynności, których nie chcą lub nie rozumieją ich sensu,
– wyzwalany jest pełny potencjał ludzi, gdzie firma i ludzie rosną. Każdy zajmują się tym w czym się czuje najlepiej, przez wyzwalana jest kreatywność
– każdy z partnerów biznesu (tradycyjna nazwa pracownik wydaje się  mało adekwatna) jest liderem, odpowiedzialnym za siebie i swój zakres obowiązków,
Holacracy pokazuje jak budować organizację, nastawioną na sukces i innowacje.
Metoda niesamowita, jest też coraz więcej firm, które wdrażają ten system …i mają się świetnie np, Zapos z US. Ludzie są zadowoleni rośnie efektywność biznesowa i jakość kontaktów międzyludzkich.
Nie jest to oczywiście gwarancja sukcesu… Każdy system jest wdrażany przez konkretnych ludzi zespoły, dużo zależy od determinacji, poziomu świadomości, otwartości na zmiany itp. Na pewno nie wszędzie da się Holacracy wdrożyć, na pewno nawet jak się wdroży nie ma pewności, że wszystko będzie cudowne. Jest pewność za to, że podejście to odpowiada wyzwaniom nowoczesnego świata.
System hierarchiczny w biznesie praktycznie nie zmienił się od początków XIX wieku. Warto go już wymienić na coś co bardziej pasuje do aspiracji sporej części ludzi zamieszkującej nasza planetę.. Tych, dla których praca powinna być nie tylko polem walki i ale miejscem do budowania swojego potencjału, zaspokajania swoich ambicji, szukania sposobów by wnieść coś pozytywnego do świata..
Więcej informacji http://www.holacracy.org/intro


Creme de la Kreml..

moskwa-s04
Creme de la Kreml,
..to 172 opowieści obrazujące dzisiejszą Rosję. Autorem jest Wacław Radziwinowicz odkrywa w sposób bardzo obrazowy i realistyczny rzeczywistość naszego wschodniego sąsiada. Pokazuje Rosję prawdziwą, taką jakiej nie widzimy w przekazach informacyjnych. Przedstawia życie zwykłych ludzi na tle tego, co się tam dzieje obecnie (felietony pochodzą z okresu 2013-2015). Dzięki temu, książka skłania do wielu refleksji gdyż,..
Rosja dla mojego pokolenia ma wymiar specyficzny i bardzo niejednoznaczny. Z jednej strony mamy tragiczną historię naszego sąsiedztwa. Historia II Wojny,  udział ZSRR w napaści na Polskę, Katyń, wyzwolenie z niemieckiej okupacji ale też potem okupacja sowiecka, czasy komunistycznej „przyjaźni bratnich narodów”. Mimo trudnej historii, jak większość (w moich czasach) uczyłem się w szkole rosyjskiego,…i bardzo lubiłem i dalej lubię ten język. Cenię rosyjską literaturę. Zaczytywałem się w Tołstoju i Dostojewskim. Zdawałem maturę z rosyjskiego (z własnego wyboru), a podczas studiów kilka razy odwiedzam ZSRR z wyjazdami studenckimi.. i w sumie do dziś nieźle posługuję się tym językiem (mimo, że od lat go nie używam).  Kiedyś (lata około 2006-7) o mało nie „wylądowałem w Moskwie z 3 letnim kontraktem” pracując dla jednej z większych rosyjskich firm telekomunikacyjnych. Odwiedziłem w tym czasie Moskwę kilka razy, już nawet rozglądałem się za mieszkaniem. Spotykałem rożnych ludzi, doceniam ich otwartość i „bliskość słowiańskiej duszy”. Z uwagi na te sentymenty , jestem zainteresowany tym co się dzieje u naszych wschodnich sąsiadów..
..Historie opisane w książce są niestety „mało zabawne”. Dużo w nich wnikliwych obserwacji pokazujących w jakim kierunku zmierza Rosja za rządów Putina. Opisują jak na przykład obecne rządu na nowo piszą historię kraju. Jak wracają do kultu stalinowskich przywódców. Jak gloryfikują czasy wielkości Rosji i ZSRR. Ile energii poświęcają na budowanie wizerunku wspaniałej i tradycyjnej kultury rosyjskiej,.. w przeciwieństwie do zgniłego i zasiedziałego zachodu pod przewodnictwem wrogo i imperialistycznie nastawionego USA.
Dzisiejszy obraz Rosji to niestety kraj przeżarty przez wszech panującą korupcję, rozkradziony przez oligarchów oraz kryminalistów powiązanych z politykami i siłami mającymi w teorii pilnować porządku czyli policją, wojskiem, wymiarem sprawiedliwości i organami/władzami samorządowymi. Kraj, który ogromnym wysiłkiem funduje sobie kolejne igrzyska, takie jak olimpiada w Soczi czy piłkarski mundial a jednocześnie miliony ludzi żyje na skraju ubóstwa. O ile wysokie ceny ropy i gazu (większość eksportu oparta jest na wywóz surowców) pozwalały na życie ponad stan, o tyle obecny spadek cen surowców oraz sankcje zachodu po napaści na Ukrainę spowodowały, że społeczeństwo z roku na rok coraz bardziej biednieje. Gospodarka przeżywa kolejne lata spadku a władza wmawia wszystkim, że wrogi zachód znów atakuje państwo rosyjskie. I uwaga, ¾ społeczeństwa wierzy w tą propagandę. Ponad 80% popiera politykę Putina, wierząc jest jest dobrym prezydentem. Wydaje się to trudne do uwierzenia ale rzeczywiście prawdopodobnie prawdziwe.
Dla przykładu tego co się dzieje w Rosji, Autor opisał jakie były przyczyny tragicznego wypadku w którym zginął prezes francuskiego koncernu Total. Przyleciał do Moskwy by wesprzeć Putina, gdy  cały świat potępił Rosję za napaść na Ukrainę. Otóż prywatny samolot Falcon prezesa miał wystartować z lotniska, z którego startują samoloty oficjeli rosyjskich (w tym Putina) ale niestety podczas drogi startowej na pasie pojawił się pług śnieżny, prowadzony przez kompletnie pijanego kierowcę. Doszło do tragedii, załoga samolotu zginęła za miejscu.  Śledztwo wykazało, że na wierzy kontrolnej zmianę prowadziła niedoświadczona jeszcze bardziej asystentka niż kontroler lotu (miała 17 godzin stażu) a lekarz, który rzekomo miał kontrolować stan pracowników lotniska nie zwracał uwagi na to, że niektórzy z nich są kompletnie pijani..
Co budzi nieustająco moje zadziwienie to fakt, że kraj który w XX wieku stracił dziesiątki milionów swoich obywateli w rewolucyjnych walkach , stalinowskim terrorze, w ofierze II wojnie światowej,.. nie wyciąga lekcji z historii i nieustająco buduje agresywną politykę wewnętrzną i zewnętrzną.  Wywołana wojna w Gruzji, atak na Krym i na Ukrainę czy choćby zaangażowanie w walki w Syrii to ciągłe budowanie wizji wielkiej potęgi Rosji wydając dużą część swojego budżetu na wydatki militarne, w tym na przykład oceaniczną flotę.  Flotę, która w tradycji rosyjskiej wyglądała pięknie na paradach ale pogrążała państwo w biedzie (ponosiła same klęski, nigdy się do niczego nie przydała, nie licząc ataku marynarzy na Pałac Carski rozpętujący rewolucję bolszewicką).
Czytając niektóre z opowieści w zadziwieniu dowiaduję się że w XXI wieku, w sumie bliskiej nam geograficznie i kulturowo zagranicy w sposób tak absurdalny i totalitarny manipuluje się własnym narodem. Niszczy się zarodki skrzywionej ale jednak namiastki demokracji, którą znamy z najbliższej historii po upadku ZSRR. Wprowadza się cenzurę, zabija niezależnych dziennikarzy, zamyka się niezależne gazety i organizacje oskarżając je o działalność szpiegowską i agenturalną. Zamyka się w łagu za udział w demonstracjach lub za krytykę władzy. Jednocześnie tworzy się kult nieomylnego przywódcy, jedynego obrońcy rosyjskiego obywatela. Uczciwego poświęcającego się dla kraju Wodza - Prezydenta.
Lektura to smutna i pouczająca. Ciekawe do czego ta sytuacja doprowadzi? Mam  nadzieję, że tym razem historia się nie powtórzy i Rosja kiedyś pokojowo przejdzie do demokracji…o ile to w ogóle jest możliwe.


Odwaga ...



...Odwaga jako przeciwieństwo strachu. To jest temat, który się pojawia wszędzie i nieustająco. Ciężko sobie wyobrazić życie, bez jednego i drugiego. Wielokrotnie zabierałem się by coś o tym (sobie) napisać ale brakowało mi kontekstu, może głębszego zrozumienia, a może to nie był jeszcze ten czas?

Z czym mi się kojarzy strach i odwaga ?
  1. Strach jest konieczny. To uczucie, dotyczy naszego najgłębszego i pewnie najstarszego instynktu - instynktu przetrwania. Prawdopodobnie spora część naszego mózgu jest w ciągłym pogotowiu, by nas ostrzec przed "czyhającym" niebezpieczeństwem. O ile funkcja ta była najważniejsza w czasach prehistorycznych, gdy człowiek rzeczywiście na każdym kroku spodziewał się najgorszego (wrogowie, dzikie zwierzęta, naturalne pułapki itp..) o tyle dziś duża cześć tych niebezpieczeństw nie istnieje. Oczywiście pojawiły się nowe, ale bardzo silny mechanizm pozostał. Mówi się, że "strach ma wielkie oczy", I rzeczywiście jest nam potrzebny jako system ostrzegawczy przed niebezpieczeństwem. Ale nie musi nas też zbytnio ograniczać. Paraliżować nasze działania. Torpedować plany. Powodować rezygnację z marzeń i aspiracji....
  2. Strach i niebezpieczeństwa są mocną częścią naszej obecnej kultury. W wiadomościach pełno jest tragedii, wypadków, zagrożeń prawdziwych i wyimaginowanych. W mediach funkcjonuje zapotrzebowanie na ie. wrogów, konflikty, ciągłe niepokoje, wypadki, tragedie. To się sprzedaje, to ludzie  chcą widzieć i o tym słuchać. Nawet większość reklam informuje dziś o lekach i suplementach - "krzyczą i zachęcają" byśmy brali dany specyfik na wypadek  kłopotów z tym lub tym.
  3. Cała nasz historia utkana jest konfliktami, wojnami, zamachami, rozbiorami, kataklizmami, wypadkami itp.  Historia nie tylko uczona w szkołach ale też opowiadana przez starsze pokolenia.
  4. Nasze wychowanie pełne jest ostrzeżeń i programowania strachu. Nie rób tego ! Uważaj ! zaraz upadniesz! przewrócisz się ! Zostaw to to niebezpieczne !  Oczywiście am tak czasem mówię, ile jednak z tych ostrzeżeń jest przesadzonych i wypływa z nadmiernej troskliwości i leków samych rodziców ?
  5. Przezwyciężenie strachu to wielkie wyzwanie. Wyjście ze strefy komfortu, rzucenie się w nieznane. Podjęcie ryzyka - to esencja życia.
  6. Odwaga to cecha którą można wyćwiczyć. Podejmowanie ryzyka, utwierdza w przekonaniu, że działanie mimo strachu ma sens. Opłaca się, wysiłek i ryzyko warte jest nagrody.
  7. Przypomina mi się cytat, który kiedyś słyszałem " Za strachem czai się przyjemność".  Zawsze jest tak, że po podjęciu działania, mimo strachu - i po jego zakończeniu, satysfakcja jest o wiele większa. Zwycięstwo "smakuje o wiele mocniej i intensywniej".
  8. Odwaga jest potrzebna by podejmować wyzwania, realizować nasze marzenia. Działać mimo obaw, mimo opinii, że się nie uda, że za trudne, że nie jestem gotowy, nie jestem zbyt dobry itp. Mam głęboką, wewnętrzną potrzebę czegoś, mimo odczuwanych obaw i strachu podejmuję wyzwanie i realizuję to. Jestem szczery w stosunku do siebie - mam odwagę działać w zgodnie ze swoim sercem i najgłębszymi marzeniami...cdn
  9. Podjęcie wyzwania, które się nie udało zrealizować to nie jest porażka. To lekcja na przyszłość i kolejne doświadczenie.
  10. Warto budować w sobie wzorzec odważnych zachowań. Warto pamiętać chwile i doświadczenia, akty odwagi dużej i małej. Budują one wiarę w siebie i umacniają wewnętrzną siłę,.. a ta potrzebna do kolejnych wyzwań :)..


Enlightened Warrior Training Camp

foto
Ostatni tydzień spędziłem pod Barceloną na warsztacie Enlightened Warrior Training Camp. Buło to bardzo ciekawe i inspirujące wydarzenie. Wiele nowych doświadczeń, wiele odkrytych na nowo prawd oraz .. wynikających z nich postanowień na przyszłość .....
..... i to postawię kropkę :) jako, że nie mogę,.. i w sumie nawet nie chcę pisać o szczegółach. Mam jednak głęboką nadzieję, że te doświadczenia oraz postanowienia na trwale zmienią moje życie.. i nie chodzi tu bynajmniej o powierzchowne zmiany ...

Hans Zimmer w Krakowie




Hans Zimmer z koncertem w Krakowie,.. Długi majowy weekend, i jedno z ciekawszych wydarzeń kulturalnych na mapie naszego kraju.. Dlaczego ? Bo muzyka filmowa potrafi być piękna... Kiedyś zachwycałem się Ennio Morricone, kilkukrotnie oglądałem "Dawno temu w Ameryce", wielokrotnie słuchałem soundtracku.. Ennio stworzył muzykę do ponad 500 filmów (!), sprzedał 70 milionów płyt,.. te liczby wzbudzają szacunek, choć nie o ilość ale o jakość przecież chodzi,..
Hans Zimmer godnie zastępuje Ennio w świecie filmowej muzy. Do swojej listy dopisuje kolejne znane filmy, został wielokrotnie nominowany do nagród, wiele otrzymał.  Bardzo ciekawie łączy elektroniczne brzmienie z muzyką symfoniczną. Wiele jego soundtraków stało się wizytówkami świetnych produkcji filmowych.  Batman, Kod Leonarda da Vinci, Incepcja, Interstellar, czy wreszcie poruszająca i wspaniale wkomponowana w obraz ścieżka muzyczna Gladiatora.
Załączony filmik to "Mroczny rycerz". Wspaniałe wykonanie, pełen ekspresji wokal, przejmujące obrazy na telebimie i CUDOWNE i WAŻNE I MĄDRE PRZESŁANIA, które można i powinno się czytać i czytać .. w nieskończoność ...:)...

  1. Energy follows thought
  2. Actions express priorities
  3. He is able who thinks he is able
  4. All  humans die but few have lived
  5. Life ....is either daring adventure ...or nothing
  6. It's not what you are underneath... it's what you Do that defines you
  7. Pain and ecstasy come hand in hand ...
  8. How will you use your gifts ? What choices will you make ?
  9. Will you follow dogma or will you be original ?
  10. When it's tough will you give up? or will you be relentless ?
  11. Will you guard your hart ...or will you act when you foll in love ?
ps. Jaki był sam koncert, dla mnie,...hm, nastawiłem się na podobne wrażenia jak w ww filmie - niestety nie było ani telebimów (wielka szkoda, bo oglądanie artystów wykonujących z pasją swoje utwory to wspaniały widok), ani obrazów ani Przesłań, no cóż była piękna muzyka ... i pewnie o to tylko chodziło tym razem ..;)

"Wszystkie One to siostry"

siostry_Budziwoj-630x400
...to jest cytat pochodzący od mojego znajomego, który to miał spuentować rozmowę jaka odbyliśmy na temat kobiet.  Oczywiście, temat kobiet, związany z kobietami (naszymi żonami, partnerkami, córkami lub w jeszcze innym charakterze powszechnie w przyrodzie występującym ..i towarzyszącym obecności tzw "płci pięknej w naszym życiu" - to znaczy, życiu mężczyzn ...kobiety ..
...Jako, że żadna prawdziwa głęboka dyskusja dwóch osobników męskich nie może pominąć tego obszaru, tak też było tym razem. Cytat ten staje się tematem tego wpisu z dwóch powodów  :
1)Został wypowiedziany przez człowieka doświadczonego życiowo. Znajomy w wieku dojrzałym z  dosyć bogata historia rodzinna i osobistą... Przeżyte śluby, rozwody, związki formalne i nieformalne, dzieci w różnym wieku (od dorosłych do wieku przedszkolnego) różne doświadczenia życiowe pochodzące z kraju i z zagranicy. Nie sposób Mu odmówić mądrości życiowej, i to nie tylko z racji przeżytych wiosen..
2) Przydarzyła mi się ostatnio historia, która była kalką podobnej z przed lat .
  1. Historia wcześniejsza  - bardzo mocna wymiana zdań z moją partnerką. Dużo wyrażonej i niewyrażonej złości tez w moim kierunku i w kierunku różnych "napotkanych po drodze przedmiotów"... po której     nastąpił tzw "cichy wieczór".  Następnego dnia Ona "niechcący" wstając robi pierwszy krok - akurat traf chciał, ż"e pod stopą znalazły się leżące moje okulary - efekt - połamane.
  2. Historia z tego tygodnia - podobnie jak kiedyś bardzo mocna wymiana zdań z moją partnerką. Dużo wyrażonej i niewyrażonej złości w moim kierunku i też w kierunku różnych "napotkanych po drodze przedmiotów"-... po czym ja już będąc czujny "jak ważka" usunąłem z przestrzeni wszystkie swoje cenne sprzęty, by nie wystawiać je na "niechcący" atak.  Do rana dnia następnego nic się nie wydarzyło .. Zadowolony z sytuacji,.. i poniekąd uspokojony, postawiłem auto na parkingu przed sklepem -...po czym w trakcie zakupów pewna pani,. jak mi wyznała, zupełnie "niechcąco" ..wjechała swoim autem w moje, bijąc mi tylne światło ... Pierwszy raz, odkąd jestem kierowcą (kilka dziesięcioleci) ktoś wjechał w moje auto na parkingu,.. Hm..jako, że nie wierzę w tzw przypadki ... pierwsze o czym  pomyślałem to .."Pani X "wypłaciła" mi w imieniu ...swojej siostry"...:)...

    Historia ta, to tylko mała próbka obrazująca prawdziwość tej tezy. .. "wszystkie kobiety są identyczne", ...i prawdopodobnie mężczyźni też się niczym nie różnią od siebie :),.... i w sumie nie ma co się dziwić skoro  mamy tych samych przodków ..Adama i Ewę.. uznając tę prawdę, od razu nasuwa się pytanie, ..czy warto zatem zmieniać? szukać tych lepszych, cudownych, jedynych?  - chyba nie..... :)......bo i tak "..."

Wielka Brytania i ..Tradycja

20160420_135851
Będąc właśnie w UK zdarzyło mi się odwiedzić Windsor...i nie byłem w stanie się powstrzymać przed uwiecznieniem takiego osobliwego jegomościa..:).. Co znaczy tradycja i do niej przywiązanie :)..
Co ciekawe, Tradycja w UK jest ważna nie tylko dla pokoleń poprzednich ale również młode pokolenie, silnie utożsamia się z postrzeganiem rodziny królewskiej jako narodowego dobra i ważnego elementu tożsamości..
Nie podnosił bym tego tematu, bez odniesienia do wyglądu londyńskiej ulicy. Istna wieża babel współczesnego świata. Różne języki (oczywiście arabski, polski, rosyjski, francuski, chiński słyszane wszędzie z okazji nie tylko turystyki), różne kultury, rasy, obyczaje sposoby życia. Wszystko to pokazuje w jak otwartym świecie dziś żyjemy. Funkcjonują   granice, kontynenty, państwa, kultury, tradycje, nawet monarchie rządzące od stuleci,..ale mamy tez globalizacje, "współczesne wędrówki ludów", wszechobecny internet, tanie przeloty, dostęp do wszystkich rynków na świecie,..
..My dodatkowo mamy też perspektywę widzianą z Polski... Też nasze obawy przed cudzoziemcami, zamykanie się niektórych polityków na Europę, naszą rodzimą "kościelną krucjatę w walce o życie".. tradycja i nowoczesność.. .. i co najważniejsze, poszukiwanie swojego miejsca. Tak,  by móc się w tym wszystkim nie tylko odnaleźć, ale znaleźć swój własny spokój i równowagę.

"Specjalny dzień"

liczy-sie-kazdy-dzien-perelka-nr-164_4e79bff7c8c10_productmain
Jak ktoś mnie zna wie, że astrologia ma w moim życiu istotne znaczenie ... I od jakiegoś czasu pewien astrologiczny aspekt mocno zajmuje moją uwagę. Najbliższa mi osoba, w niedalekiej przyszłości obchodzi specjalny dzień. Jest to astrologiczny dzień, który wskaże jak będzie wyglądało jej następne 30 lat, lub jak będą wyglądały dni w tym okresie ....
Temat z pozoru banalny, jednakże stanowi spore wyzwanie. Wydaje się, że dzień ten powinien być "jakiś specjalny". Spędzony np. w spa , relaks, masaże, kosmetyka .. a może w jakiejś cudownej podróży, w wymarzonym, pięknym miejscu?..  Niby proste? Czy rzeczywiście ? Czy marzeniem każdego jest spędzić następne 30 lat na samej przyjemności? lub relaksie ?, lub podróżując w nieznane miejsca..? Hm...
Temat ten dał też mi do myślenia, jak ja bym chciał spędzić taki dzień?.. Odpowiedź wydaje mi się prosta .. Chciałbym by to był dzień "w równowadze".  By zawierał wszystko, to co jest dla mnie ważne. By nie zabrakło w nim relacji z bliskimi, bym popracował nad jakimś interesującym projektem, którego efekty dadzą mi "różnoraką satysfakcję" ;).. Bym znalazł czas na na dobrą kawkę, tenis, masaż,  dobre jedzonko (np. żurek, pierożki z jagodami, ciepły sernik ..:)))). By też znalazła się przestrzeń na tantryczne spotkanie....Wiem, co w taki dzień powinno się zdarzyć, wiem też, czego bym chciał uniknąć...: pośpiechu, "braku obecności" i "bycia tu i teraz", potrzeby zrobienia wszystkiego natychmiast ,... a jednocześnie odkładnia tematów, które "są ciężkie" ale niestety wymagają mojego działania..Pustego miejsca w kategorii "to do - don't like"..
Myśląc o jednym, specjalnym dniu nie sposób zapytać się siebie, co mi przeszkadza by większość dni wyglądało tak, jak taki dzień wymarzony,... i to jest niezłe wyzwanie :)

"Wu Wei" - Działanie w niedziałaniu...

wutaoizm_wu_wei_tan_tien_2
To dla mnie bardzo ważne pojęcie. Działanie w niedziałaniu. Pochodzi z Taoizmu, jest jego centralną "figurą". Niesie ze sobą tysiące lat historii i tradycji oraz mądrości wschodu...Dla mnie oznacza, "działaj kiedy jesteś gotowy , nie działaj kiedy nie jesteś gotowy". "Kiedy nie jesteś pewny zaczekaj". "Nie zaczynaj jako niepewny i nie gotowy, gdyż znaczy to, że ani Ty ani świat nie jesteście gotowi na działanie". Jeśli działasz a nie jesteś gotowy ani świat nie jest gotowy, będzie to ciągła walka oraz wynikająca z tego utrata siły i wyczerpanie..
Brzmi jak czysta teoria i utopia, ale wierzę, że zasada ta to prawo obowiązujące we wszechświecie. Zgodne z naturą, z następstwem i porządkiem rzeczy.
Zasadę tę można udowodnić w każdym podjętym świadomie działaniu... Jak jesteśmy czegoś całkowicie pewni i coś co chcemy zrobić jest zgodne z naszymi przekonaniami, to znaczy wynika z głębokiego wewnętrznego poczucia potrzeby,.. działanie przebiega sprawnie i prowadzi do rozwiązania. Co prawda, czasami finał działania odbiega od zamierzonego efektu, ale całość niesiona jest flowem, sprawy się układają tak jak powinny, odpowiedni ludzie znajdują się w tym właśnie miejscu, klarują się okoliczności, trafiają się szczęśliwe tzw "przypadki" :). Przeszkody się pojawiają ale są do przezwyciężenia.
Chciałem napisać o tej zasadzie już dawno, a może nawet już o tym pisałem :)..ale zajrzałem ostatnio do wikipedii, by sprawdzić jak dzisiaj moje rozumienie tej zasady pokrywa się z oficjalną teorią ...i Oto ona :
Wu wei (chin. trad. 無為, upr. 无为, pinyin: wú wéi; kor. muwi, jap. mui, wiet. vô vi, tyb. bja.bral) – podstawowa zasada taoizmu, mówiąca o tym, że należy pozwolić rzeczom istnieć zgodnie z naturą, a zdarzenia mają biec tak, jak biec mają, bez wszelkiej ingerencji i narzucania czegokolwiek. Po chińsku wu wei znaczy "niedziałanie". Odnosząc się do życia jednostki, wuwei przeciwstawia się wszelkiemu formalizmowi dotyczącemu moralności, wszelkim przykazaniom, czy zaleceniom, które są sztuczne i maskują prawdziwe uczucia. Człowiek nie powinien być dobry dlatego, że takie ma rozkazy, czy zalecenia, tylko powinno to być dla człowieka w pełni naturalne, nie powinno wymagać od niego jakiegokolwiek wysiłku. Duchowy stan całkowitej naturalności, pozwalający, w myśl zasady wuwei, czynić dobro bez wysiłku/starania się, nazywa się w taoizmie Mocą lub Cnotą (chin. de). W taoizmie politycznym zasada wu wei głosi, że najlepszy władca to taki, który powstrzymuje się od ingerencji. Polityczna zasada wu wei jest najbliższa anarchizmowi.
Ciekawe, że to co pisze wiki nadaje temu pojęciu szersze znaczenie,..szczególnie istotny wydaje mi się dziś fragment : " odnosząc się do życia jednostki, wu wei przeciwstawia się wszelkiemu formalizmowi dotyczącemu moralności, wszelkim przykazaniom, czy zaleceniom, które są sztuczne i maskują prawdziwe uczucia" ...znaczy, że odbiegają od wewnętrznej prawdy..

Wynalazki - innowacje

card
Właśnie jestem w Orlando (to tekst z 16.3) ,..taksówkarz używający małego dodatku do telefonu przyjął opłatę z karty kredytowej i podziwiam za innowacyjność wynalazcę tego małego rewolucyjnego "ficzera". 
Choć z czytnikami kart kredytowych mam do czynienie od lat (od kiedy działają na rynku), to małe urządzenie zrobiło na mnie duże wrażenie. Wielokrotnie płacąc za taksówkę kierowca wyciągał terminal, dużych rozmiarów, kosztowny gadżet związany z poważną usługą płatnościową. Dzięki wykorzystaniu telefonu i załączonego ficzera, każdy praktycznie może pobrać bez problemu opłatę z karty kredytowej. Wystarczy mieć telefon, drobny ficzer i aplikację w smartfonie. Proste i genialne. Wynalazca ułatwi życie milionom ludzi (w skali światowej) i ..pewnie też zarobi na swoim patencie miliony...:)...