piątek, 18 listopada 2016

Cirque du Soleil, strategia błękitnego oceanu..i...prokrustowe łoże

ocean
Pisałem o założycielu Cyrku du Soleil i jego charyzmatycznym założycielu. Temat ten nie będzie pełny jeśli nie odniosę się również do zjawiska biznesowego jakim stało się to przedsięwzięcie. Poza tym, że daje radość milionom dzieci i dorosłym, to również jest flagowym reprezentantem i zapewne inspiracją dla teorii biznesowej, którą nazwano „strategią błękitnego oceanu”.  Temat został bardzo szczegółowo opisany w wydanej w 2005 roku książce pod tym samym tytułem. Opisuje jeden z ciekawszych sposobów budowania pozycji konkurencyjnej na rynku. Autorami są W. Chan Kim i Renée Mauborgne związani z francuską wyższą szkołą biznesu INSEAD...
Co takiego zrobił Cirque du Soleil, że nie tylko przeszedł do historii kultury i rozrywki ale również trafił do podręczników biznesu? Jego sukces polega na tym, że nie konkuruje z innymi graczami na rynku, upodobniając się do nich, ale towrzy swój własny, niepowtarzalny styl i model biznesowy. Jak tego dokonali ? W czasie gdy startowali wszystkie cyrki walczyły o rynek w podobny sposób. Zatrudniali gwiazdy cyrkowe (znanych artystów, często płacąc im ogromne gaże), wykorzystywali zwierzęta (jak najwięcej, jak najbardziej egzotyczne), dzielili arenę na kilka akcji, co teoretycznie miało urozmaicić i wzbogacić przekaz ale często budowało chaos i powodowało przeładowanie programu. Niestety jako, że te elementy powodowały stały wzrost kosztów całego biznesu, wszyscy gracze cierpieli na spadek marż i zysków. Tego typu walka konkurencyjna zwana jest „czerwonym oceanem” (przenośnia od koloru krwi – dotyczy wykrwawiania się konkurentów, w związku z zwiększaniem się kosztów i spadkiem cen).
Cirque du Soleil odkrył swój własny "błę­kit­ny ocean", wolny od krwi walczących konkurentów. Zbudował swoją własną ofer­tę, gdzie wyeliminował najdroższe elementy (gwiazdy cyrkowe, zwierzęta, kilka występów równocześnie). Wzmocnił za to inne, często  nowe. Były  to : interesujący i zwykle egzotyczny motyw przewodni przedstawienia, , wyrafinowana atmosfera, zróżnicowanie spektakli i muzyka i taniec artystyczny - czyli wrażenia artystyczne. Ofertę swą skierował też do zupełnie nowej grupy klientów. Do dorosłych i do biznesu – czyli klientów gotowych zapłacić kilkakrotnie wyższą cenę niż w tra­dy­cyj­nym cyrku. Inna sprawa, że płacąc za przedstawienie warto zapłacić więcej, gdyż  wrażenia zawsze są niezwykłe. Warto, podobnie jak to mam miejsce w biznesie kinowym lub teatralnym, odwiedzać cyrk na kolejne przedstawienia.  Zawsze czekają każdego, nieznane dotąd, wyjątkowe wrażenia. Cirque de Soleil nie konkuruje z nikim z branży cyrkowej. Stworzył nowy segment, co sprawiło, ze konkurencja stała się nieistotna. Co niesamowite, mimo, że minęło kilkanaście lat od początków prawdziwych sukcesów cyrku (od 2000 roku) do dzisiaj nie mają praktycznie żadnej konkurencji.
To zupełnie nowatorskie podejście, zwane „strategia błękitnego oceanu” polega właśnie na tym by nie konkurować zwalczając innych, tym samym lub podobnym produktem, ceną, itp.. ale znaleźć swój własny, unikalnego styl, produkt itp... Stworzyć swój własny sektor i w nim odkrywać nowe możliwości, nowe obszary działania i trafiać też do nowych grup klientów. A jak to się uda – sukces biznesowy jest zapewniony. Tak jak to jest udziałem Cirque du Soleil..
Ps. Czy nie jest tak, że wyżej opisana strategia biznesowa ma wydźwięk czysto uniwersalny w świcie? Przecież nie ma dwóch takich samych roślin konkurujących o soki ziemi i promienie słońca.. Nie ma dwóch identycznych zwierząt.  Nie ma też dwóch takich samych osób. Nawet jednojajowe bliźniaki różnią się emocjami, doświadczeniem, charakterem, postrzeganiem świata.. Czemu zatem konkurujemy często z innymi, bezpośrednio próbując się upodobnić do "tej drugiej lub innej z pozoru lepszej" osoby. Tracąc czas i energię na dostosowanie się, upodobnianie się do innych zamiast tworzyć swój własny niepowtarzalny styl.  Od razu przypomina mi się mit o prokrustowym łożu.  Jako, że każdy mit określą jakąś naszą cechę (aspekt), jako "człowieki" (.. tu wstawka z Pingwinów z Madagaskaru .....:)...)  mamy w sobie coś, co nas próbuje na siłę upodobnić do kogoś innego. Dotyczy to  poszczególnych ludzi, trendów, obowiązującej mody, norm, systemów wartości, wiary, religii, ideologii, partii, sekty, grupy społecznej, rodziny  itp.. Wszystkie one proponują swój własny, charakterystyczny sposób funkcjonowania i my jak "owieczki w stadzie " stajemy się jednym z elementów grupy, okrojeni tak by wpasować się w normę "prokrustowego łoża" .. i ciekawe w imię czego to sami sobie robimy ? bo w grupie raźniej? bo tak nas uwarunkowano? bo ....?
Za wiki - Prokrust był synem Posejdona.  Czyhał na swoje ofiary przy drodze z Megary do Aten. Był ubrany w skórę wilka i nosił maczugę. Miał w zwyczaju swoje ofiary kłaść na łożu. Jeśli była zbyt wysoka i pewne jej części ciała wystawały poza łóżko - obcinał je. Jeśli była za krótka, naciągał jej ciało....Został zabity przez Tezeusza, który go schwytał i postąpił z nim podobnie...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz